łapiąc oddech między lutowaniem, a woskiem, w przerwie przygotowań ofert warsztatowych postanowiłam dokończyć projekt, który leżał od pół roku...wykorzystałam różne skrawki drewienek, kawał blaszki, na którym sprawdzałam czy foldery do embossingu dają radę z blachą pokrytą już cyną...w międzyczasie przyszła zamówiona rąsia- wyszła metaliczna, bo dysponowałam tylko preparatami do wosku...duuużo lutowania, przybijania i drutowania...
i tak po złożeniu w całość wyszła moja ulubiona forma czyli zawieszka:
docelowo przycupnęła sobie w kąciku na starym imadle:
miłego wieczoru:)
buziaki:)*