to miejsce w sercu mam od roku...właściwie 3 miejsca :
zaczarowaną, kolorową Naftalinę...cudnie wyprane z koloru Coś na mole...
i magiczną pracownię w byłej stajni...
miejsca wyczarowane sercem i rękami Wojtka,
w których nie pozostaje nic innego, jak tylko się zakochać i wracać, jak często się da:)
ja byłam już cztery razy i strasznie się cieszę na zaplanowany kolejny...
nie każdemu jest dane zobaczyć je wszystkie, zwłaszcza poza godzinami otwarcia...
w ostatni weekend, dzięki Justynce:)*, która współtworzy te miejsca
nareszcie czasu miałam do woli, więc mogłam się skupić na utrwaleniu kilku kadrów...
kiedy oglądacie te zdjęcia, pewnie są już nieaktualne, bo aranżacje zmieniają się nieustannie...
możecie się o tym przekonać śledząc facebookową stronę :)
ponieważ tak naprawdę kadrów wyszło więcej niż kilka, zmontowałam na szybko filmik,
który mam nadzieję przeniesie Was do innej, Naftalinowej rzeczywistości:)
buziaki:)*
buziaki:)*