kupiłam kilka łańcuszków za oceanem...ale jeden szczególnie skradł moje serce...oczywiście najdroższy, choć na taki nie wygląda...ma duże oczka, choć jest lekki i filigranowy...chciałam sprawdzić w sieci, czy gdzieś taniej i bliżej go nie można nabyć...wyszukiwanie obrazem dało taki rezultat...
noooo...gęba mi się uśmiechnęła na ten widok...
teraz wiadomo dlaczego dla mnie jest najpiękniejszy:)
ale łańcuszka nie znalazłam:(
teraz wiadomo dlaczego dla mnie jest najpiękniejszy:)
ale łańcuszka nie znalazłam:(
a wygląda tak:
nie poleżał nawet dnia..upięłam go z częścią stareńkiego różańca...kocham go miłością wielką:)
upięłam jeszcze jeden wisior z różnych części i kolejnego kawałka łańcucha,
tzw. book chain:
tak się składa, że cudnie wyglądają razem:
buziaki:)*
4 komentarze:
O rany, jakie pięknie to skomponowałaś. Cudne.
pozdrawiam,
Marta
Cudnie wyglądają razem. Mogłabym taki nosić na co dzień i od święta.
I to jak cudnie!
cudo cudo
Prześlij komentarz