piątek, 26 grudnia 2014

świątecznie…prawie poświątecznie:)


mam nadzieję, że ten Świąteczny czas 
upływa Wam w rodzinnej, pachnącej choinką i piernikiem atmosferze:)

w tym roku przed świątecznie, jak nigdy miałam trochę czasu i chęci na zrobienie kilku dekoracji…
ale dopiero dzisiaj na zrobienie ich zdjęć:)


pierwsza to prezent dla dzieci…kolaż z ich zdjęciem na książce pod szklanym kloszem:







udało mi się kupić w tym roku na giełdzie staroci drewniane narty:




gdzieś tam upolowałam sanki, 
a z grudniowego Festiwalu Przedmiotów Artystycznych 
wróciłam z uroczą króliczką i cudną Tildą:





w internecie znalazłam inspiracje na filcowe choinki…jedna większa:







druga mniejsza:





i kolejna z kółek wycinanych ze starej książki:






i w dosłownie ostatniej chwili pokusiłam się na cotton balls…
i nie żałuję…bo są cuuudne...zwłaszcza wieczorem zapalone:)






i na koniec jeden ze świeczników adwentowych…ten w krawieckiej szufladzie…
w tle fragment nieukończonej galerii moich zdjęć:)



zapomniałam jeszcze o kolejnym i o wiankach, ale i tak pewnie Was tą ilością zdjęć zanudziłam...

miłego świątecznego wieczoru:))


środa, 6 sierpnia 2014

"artefakty"...


wiecie, że u mnie ostatnio bardziej fotograficznie niż craftowo...
ale okazuje się jedno z drugim ma wiele wspólnego...
biegam często fotograficznie z grupą przyjaciół po opuszczonych miejscach...
a tam...
można znaleźć wiele ciekawych "artefaktów", bardzo przydatnych przy craftowych poczynaniach...
w garażu nazbierało się już tego, więc czas było coś wykorzystać:)

na początek przytargałam do domu okno i wieko od skrzyni...
 (spytacie gdzie skrzynia?...skrzynia też była, ale nie wzięłam, 
bo tego dnia nie było już miejsca w bagażniku:))

no więc mooocno zakurzone drewno wyszorowałam...

wieko posłużyło jako tło kolażu...
















natomiast okienną ramę wykorzystałam jako dodatkowe obramowanie sztućcowego obrazka...



obok niej nareszcie powiesiłam dwa płócienne obrazki kupione....3 lata temu...się doczekały:)
tak powstał komplet do kuchni:)




kolejna porcję drewnianych "artefaktów"" przytargałam na działkę...
tam wymoczyłam drewno porządnie w stawie...w tym upale wyschło w ciągu dnia...
w dwóch skrzynkach ułożyłam skromne kompozycje z bibelotów...
 






a w kolejnej okiennej ramie, na podkładzie z szarego płótna
wyeksponowałam ulubione stare, dziecięce zdjęcia...










wszystko zawisło w kącie wypoczynkowym,
cieszy moje oczy i przypomina o tych odwiedzonych, opuszczonych miejscach:)



wszystkie drewienka są cuuudnie, naturalnie spatynowane przez czas i takie najbardziej lubię...:)


 bym zapomniała o starej kanie...na mleko?...
i drewnianych raszkach na porcelanowych nogach....
jeszcze szukam dla nich miejsca w ogrodzie:)



coś tam jeszcze w garażu zostało....do mojej pracowni:)

buziaki:)*


wtorek, 8 lipca 2014

tekstylne zaległości...


dzisiaj zaległe kolaże...

płótno... koronki ...silk sari ribbons...
 włóczki...znaleziska ze Starej Rzeźni...
do tego stemple gumowe i metalowe...trochę darcia i wycinania...
klejenia i szycia:)
                                 

ten kolaż to mogłoby być moje tzw. "selfie"....
moje ukochane słowa 
i  poza "pod boki", gdy się nad czymś zastanawiam..:)
                                     













a to mój ulubiony...i dowód na to, że nie zawsze musi być ze zdjęciem...:)
ostatnio kiedy układam kolaż czy to papierowy, czy płócienny
 najpierw wyciągam wszystkie resztki...
i to z nich powstaje nowy temat...:)















miłego tygodnia:)

dla mnie byle do końca tego, bo od przyszłego zaczynam nareszcie urlop:)
buziaki:)*


środa, 4 czerwca 2014

magiczna sobota...


za sprawą warsztatów...:)

w ramach Festiwalu Fotocooltura wzięłam udział 
w warsztatach starych technik fotograficznych : mokrego kolodionu u Piotra Pietrygi :)

klimatyczne, piwniczne studio...mała, babska, piecioosobowa grupa...przesymaptyczny prowadzacy
 magia ciemni i starego, wielkoformatowego aparatu...przeżycie gwarantowane:)














pierwszy raz miałam do czynienia z ciemną fotograficzną...
przygotowanie szklanej płytki, wywoływanie, oczekiwanie na rezulatat 
to nieustanny dreszczyk emocji:)







końcowe podsuszanie suszarką...coś Wam to przypomina...?:)...
nagrzewnica byłaby skuteczniejsza:)





jeden z moich gotowych ambrotypów na szkle:)
nie sposób było wyjść z tych warsztatów z czystymi rękami...:)



również w ramach tego festiwalu w budynku starego kina i innych miejscach 
w Obornikach zawisły wystawy fotograficzne...
znalazły sie tam również cztery moje prace w ramach projektu fotografii mobilnej :
cyklu miejsc opuszczonych:)
ze względu na warsztaty nie mogłam wziąc udziału w wernisażu, 
ale pomagałam tydzien wcześniej przy oprawie i montażu:)







pozostając przy warsztatach...

są jeszcze wolne miejsca na sierpniowy PROZART
czyli czterodniowe, błogie lenistwo połaczone z twórczymi warsztatami
w Czempiniu pod Poznaniem...wszystkie szczególy na stronie...


serdecznie zapraszam:))

wtorek, 22 kwietnia 2014

w koronkach jej do twarzy...



                                          czyli moje pierwsze koronkowo-płócienne warsztaty 
                                                       


od dziś, przez 3 kolejne posty chciałabym bliżej przedstawić
prace, które na nie przygotowałam...
może się skusicie i spotkamy się na nich razem?:)
























                                              stare zdjęcia po prostu kochają koronki i płóto...
                                       choć następnym razem pokażę Wam, że klimatyczny kolaż
                                                    można również stworzyć bez niego:)

                                                                             buziaki:)*