świeczniki...

pomysł na te świeczniki znalazłam jeszcze w zeszłym roku 

na blogu niezwykle kreatywnej Carol... TUTAJ

zdążyliśmy z Piotrem nawet je wyciąć przed świętami Bożego Narodzenia...

ale ani czasu, ani weny nie starczyło mi na ich ozdobienie...

teraz przed kolejnymi świętami  postanowiłam je skończyć...

pierwszy z nich chciałam ozdobić wielkanocnie...ale gotowy wydawał mi się strasznie kiczowaty... 

sięgnęłam więc po sprawdzone rzeźnickie znaleziska...

okładka była nieciekawa, więc podobnie jak Carol usunęłam ją razem z grzbietem...

ani kartek, ani okładki nie sklejałam...

Finn mi kiedyś napisała, że książka powinna żyć własnym życiem...i miała rację:)

drugi powstał na bazie książki idealnej...
grubas już bez grzbietu, z pięknie, naturalnie podniszczoną okładką,
że żal byłoby ją czymkolwiek zakrywać...

pozostał surowy...

 w jedną ze świec i w otwór
idealnie wpasował się ostatnio zakupiony w Starej Rzeźni element 

mimo, że nie są wielkanocne, wśród bukszpanu i jajek
będą częścią ozdoby świątecznego stołu:)

buziaki:))