lutowanie i Ice Resin:)
broniłam się rękami i nogami przed biżuterią...kolejne hobby...kolejny pożeracz czasu i nie ukrywajmy pieniędzy...ale lutowanie marzyło mi się od daaaawna... z założenia chciałam robić maleńkie kaszty jako dodatki do prac...i tak pewnie też będzie...ale na razie pierwsze prace skończą biżuteryjne....nie mogę się opanować, żeby ich nie zawiesić na łańcuchach i coś tam jeszcze dodać...właśnie przyszły pierwsze zamówione dodatki i jutro działam...
dzisiaj pokazuję gołe blaszki...choć nie tak całkiem gołe, bo zalane resiną...Ice Resin też mi się śnił od dawna i wreszcie zamówiłam:)
jako, że idą Walentynki nie mogły powstać w innym niż sercowym klimacie:)
nie są doskonałe, ale z założenia nie miały takie być:)
a tutaj próbki resiny z drutami podpatrzone na Pintereście:
i jeszcze stara tarcza zegarowa, ale pod wypukłym szkiełkiem:
mam nadzieję, że następnym razem pochwale się już gotowymi wisiorami:)
udanych Walentynek:)*
Świetne!!!!
OdpowiedzUsuńBoskie! Jedyne i niepowtarzalne!
OdpowiedzUsuńMmm... oglądam je z drżeniem serca...
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta niedoskonałość czyni je doskonałymi... są fenomenalne.
Może jakieś warsztaty z lutowania i Ice Resin'gu?
O rany! jakie to niesamowite...
OdpowiedzUsuńpiekne
OdpowiedzUsuńA ja 15 marca mam urodziny :)
OdpowiedzUsuńPiękna, a najfajniej wyglądają wszystkie koło siebie .
OdpowiedzUsuń