WARSZTATY

niedziela, 21 lutego 2016

no to biżuteryjnie...


pierwsze wisiory...zwariowałam na punkcie świecidełek...ja"rzeźnicka dziewczyna", która żadnej zardzewiałości nie przepuści, na ostatniej giełdzie w Starej Rzeźni jak sroka wyszukiwałam co bardziej święcące sztuki...stare cyrkonie...granaty...kolorowe szkiełka:)
jeszcze ich nie użyłam, bo na pierwszy ogień poszły zamówione labradoryty-moje ulubione kamienie:









tutaj widać jak pięknie się mieni łezka labradorytu:





sama nie wiem, czy nie przesadziłam, dlatego drugi skromniejszy...
żeby nie przyćmił samej zawieszki:





i kolejne mieniące się labradoryty:





tak wyglądają wszystkie razem:




a tak z dwoma rzeźnickimi zdobyczami:








kolejny wisior na warsztacie dzisiaj powstał, ale niestety za dnia nie zdążyłam go już uchwycić...
też z labradorytami:)

buziaki:)






8 komentarzy:

  1. O rany... Niesamowicie cudne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne są ! Mnie urzekł ten z podłużnym sercem obłędny jest !

    OdpowiedzUsuń
  3. Posiadłaś tajemnicę alchemii - czego się dotkniesz, zmieniasz w złoto :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Są PRZECUDNE!!! Ten zegarowy NIESAMOWITY!!! Śliczne kamienie ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się doczekałam!;) Byłam pewna, że kiedyś się skusisz:) Genialne. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie! Też uwielbiam labradoryty, a w takiej oprawie prezentują się naprawdę wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń