WARSZTATY

poniedziałek, 12 grudnia 2016

nowe miejsce...


w pracowni sobie wyczarowałam...najbardziej lotfowy kąt jaki mam...do pracy z metalem:)





blat ze starej, złachanej, grubaśnej dechy...lampa oryginalna z epoki, przykręcana, na przegubach:





nogi od starej, przemysłowej maszyny i regulowany, metalowy taboret na kółkach:





w roli "zagłówka" równie złachane drzwi od jakiejś szafki:















ostatnio często tu przesiaduję...dopadła mnie faza literowa...następnym razem zdradzę więcej...:)

buziaki:)*



14 komentarzy:

  1. Zaniemówiłam...
    Jak dobrze, że nie jestem jedyną "śmieciarą" na świecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale magiczne miejsce pełne rzeczy z duszą!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale stół!!! Matusiu, ja też chcę taki kąt!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pieknie!!!!! Az chce sie tworzyc!😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał! Klimaty, które uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W tak zjawiskowym miejscu pomysły same przychodzą do głowy:)
    Jestem bardzo ciekawa Twojej nowej fazy:)
    Swoją drogą mogłabyś zmajstrować jeszcze kilka postów robiąc zbliżenia każdej z tych cudnych rzeczy i zdradzając ich przeznaczenie.Pogapię się na to miejsce jeszcze dłuuuugo:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś pięknego!
    Ja ostatnio pożałowałam, że oddałam ze starą kuchenką wszystkie blachy do piekarnika - byłyby z nich niezłe tablice magnetyczne z miejscami do przywieszania przydasiów...

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczne miejsce do pracy! Genialny pomysł i wykonanie! też bym chciała takie miejsce... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudne miejsce. Na pewno powstaną tu nowe, piękne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja również zbieram szczenę z podłogi :P

    OdpowiedzUsuń